Dziś był 13 lipca.
Moje 18 urodziny. Usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju. Moi rodzice mieli zwyczaj w każde urodziny budzić mnie najwcześniej jak tylko mogli. Skarbie zaczynasz kolejny rok życia - tak powiadali. Czemu do cholery jasnej musiałam urodzić się o 6:48 ? Teraz matka co roku przychodzi i budzi mnie z słowami " właśnie teraz przyszłaś na świat". Ona chyba kocha mnie dołować.
Nie chce być starsza o kolejny rok. Tym razem nie chce przekraczać lini pełnoletności. Wiem wszyscy skaczą z radości, gdy dostają dowód itd. ale kto powiedział, że jestem jak inni? Nawet Emmet w kółko mi powtarza, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Widzicie on wie, a czemu inni nie?
Gdy usłyszałam cicho uchylające się drzwi, położyłam się na brzuchu i przykryłam głowę poduszką. Jeknęłam, gdy materac łóżka ugiął się pod ciężarem mojej mamy
- skarbie - potrząsknęła mną delikatnie - właśnie się urodziłaś - a nie mówiłam? znów to powiedziała!
- nie umarłam !
- oj kotku - powiedział tata - dziś stajesz się pełnoletnia, nie jesteś ciekawa prezentu? - na jego słowa wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. No tak w końcu jeśli 18 urodziny mają oznaczać nową bryke, której rodzice nie mogli mi kupić na 16 urodziny, gdyż wtedy nasz stan konta był ujemny to teraz, gdy mamy duży nadmiar gotówki mogli kupić mi coś porządnego
- przepraszam - powiedziałam widząc ich zdziwienie moją reakcję na słowo " prezent". Oni nic nie powiedzieli i zaczęli udawać, że nic się nie stało. Jak zwykle wygladali jakby było już dawno po godzinie 12. Czyści, pachnący i przebrani.
Jedynie ja stałam tam jak jakiś wyrzutek losu z nieświeżym oddechem. Cóż skutki jedzenia chrupek w nocy przy horrorach, które sobie zafundowałam.
Po kilku chwilach ojciec podszedł do mnie z tortem, na którym znajdowało się tradycyjnie o jedną świeczkę za dużo. Za nim Matka i młodszy brat Anthony, ale wszyscy nazywamy go Tony. Młody jara się bo rodzice dali mu Anthony na imię, a ten ciągle im tłumaczy, że oni dali mu imię po słynnym Iron Manie. Oczywiście dalej sobie wklepuj do tej pustej głowy głupoty, którymi jest przepełniona. Ma 14 lat, a zachowuje się jakby miał 5. No sorka, ale który dzieciak w jego wieku zbiera jakieś pojebane autka.
Rozumie jego manie na Iron Mana bo sama jestem fanką tego metalowego herosa. Myślałam, że narobie w gacie z radości, gdy Robert Downey Jr. spojrzał na mnie na premierze trzeciej części. A tym bardziej, gdy pozwolił mi zrobić z sobą zdjęcie. Boże kto by pomyślał, że dorosły mężczyzna może wzbudzić we mnie taką radość. Em uznał mnie wtedy za psychiczną jak popłakałam się, gdy zobaczyłam zdjęcie na własne oczy. A Robert mnie po prostu przytulił i poszedł dalej. Dla niego to była kolejna pojebana fanka, a dla mnie spotkanie z chodzącym ideałem . Dobra nie licząc mojego chłopaka i Justina Biebera.
3 bogowie seksu.
Tak ich opisuje. A jeden jest wyłącznie mój. Może trochę przesadzam, ale jest moim ideałem. Jest czuły, zna mnie na wylot i w dodatku nie popisuje się ze wszystkim przed kolegami co cechowało moich byłych chłopaków.
Rodzice zaczęłi mi składać życzenia. Nie odbyło się bez płaczu matki i słów taty jaki to jest ze mnie dumny. Wyściskali mnie, wycałowali i kazali zdmuchnąć świeczki mówiąc przed tym abym pomyślała sobie swoje pełnoletnie życzenie. Miałam już je zaplanowane od kilku miesięcy. Powoli podeszłam do tortu. Zagryzłam wargę widząc kaloryczny tort, który mama zapewne zamówiła w piekarni cioci Susan. Tak miała niedaleko miłą kawiarnio-cukiernię z przepyszną kawą można nawet powiedzieć, że lepsza niż z Starbucks i ciastkami, które wręcz rozpływały się przy każdym gryzie w ustach. Zawsze po szkole lub przed wskakuję tam na małą kawę, którą ciocia funduje i gawędzę z nią, gdyż ciocia wcale taka stara nie jest. Z wiekiem bliżej jej do mnie niż do mojej mamy.
W Los Angeles nawet 25 latka może mieć cudowną cukiernię bez żadnego problemu.
Zamknęłam oczy i delikatnie nachylając się nad tortem, ręką łapiąc włosy zdmuchnęłam 19 wbitych w wyrób świeczek wypowiadając w myślach życzenie
Chcę spotkać Justina Biebera i poznać na dłużej
Tak chciałam go poznać bo pomimo tego, że mieszkałam w tym samym mieście nigdy nie udało mi się go spotkać.
Pechowa Emily.
Gdy wszystkie świeczki zostały zgaszone po pokoju zaczął unosić się dym. W filmach by powiedzieli magiczny dym który sprawia, że życzenia urodzinowe się spełniają. Ja powiem tylko, że on zawsze śmierdzi i pełno w pokoju go.
Usłyszałam oklaski w tle. Spojrzałam na szczęśliwych rodziców.
- gratuluje skarbie - powiedziała mama kolejny raz mnie przytulając i podając kopertę. Dosyć ciężką kopertę. Uśmiechnięta szybko otwarłam ją i spojrzałam do środka. Ujrzałam kluczyki
- AUTO?! - krzyknęłam i zaczęłam piszczeć i skakać po pokoju.
- tak skarbie uspokój się - powiedziała mama starając sie opanować moje odchyły.
- Emi - słyszałam mojego brata - no wiesz, masz żeby nie było - powiedział dając mi kwadratowy pakunek, który był dosyć wąski. Odebrałam go od brata i przytuliłam przy okazji całując go w policzek. Co zabawne jak co roku przetarł wkurzony go kawałkiem bluzki. On się chyba nigdy nie zmieni. Kiedy się nauczy, że co roku będę to robić, aż do śmierci ?
Prawdopodobnie nie.
- Mogę was przeprosić ? - spytałam z grzecznoscią w głosie.
- oczywiście idź się umyj, a my czekamy z tortem w kuchni. Rodzice z bratem wyszli, a ja podeszłam do szafy. Nie wiedziałam co ubrać. Za oknem jak zwykle była ta sama temteratura. Zdecydowałam, że zamiast bielizny założę na wszelki wypadek swoje czarne bikini, na to czarne spodenki, jeansowa koszula bez rękawów i szare converse. Zgarnęłam ubrania i ruszyłam do łazienki wziąć gorący prysznic. Choć patrząc na to jakie tu są upały moge śmiało powiedzieć, że letni prysznic. Rozebrałam się do naga i weszłam pod strumień wody. 20 minut stałam jak ten ciołek i myślałam o pierdołach. W końcu po umyciu ciała i włosów wyszłam. Otarłam ciało moim niebieskim puchowym ręcznikiem całe ciało i włosy. Ubrałam się, po czym musnęłam rzęsy tuszem i wyszłam już z ledwo wilgotnymi włosami z łazienki. Przechodząc przez pokój zabrałam swój Iphone, kluczyki z domu, samochodu i prezent od Tony'ego. Postanowiłam go odpakować w samochodzie. Gdy zeszłam na dół wszyscy zjadali prawdopodobnie już 2 kawałek tortu. Ja jak gdyby nigdy nic wskoczyłam na blat i zaczęłam zachłannie połykać kawałki śpiesząc się do Emmeta. Dziś to ja chciałam jego obudzić. Zazwyczaj to ja byłam budzona przez niego. Gdy zjadłam swój kawałek szybko odłożyłam talerz do zmywarki i tyle mnie było w domu.
Prawie sie przewróciłam, gdy wyszłam przed dom i zobaczyłam przepięknego olbrzyma. Range Rover. Oczy rozszerzyły się do granic możliwości tak jak usta. Serce biło jak oszalałe na widok srebrengo giganta.
- witaj Iron - rzuciłam do pojazdu. Od zawsze miałam manie nazywania przedmiotów. Telefony, komputery, a teraz samochód. Był idealny. Taki duży i idealnie zbudowany. Chyba włącza mi się męska cecha miłości do samochodu, ale co mi tam. Podeszłam do drzwi i otwarłam go. Na siedzeniu leżała kolejna koperta. Podniosłam ją i wsiadłam do samochodu.
Trzasnęłam drzwiami i władczo położyłam dłonie na kierownicy.Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Moje płucha przepełnił zapach skórzanych obić fotelów. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrałam na pakunek od brata. Wzięłam go do ręki i zaczęłam otwierać. Gdy zdarłam papier zobaczyłam płytę Justina Biebera Believe. Boże kocham go ! Bez żadnych skrępowań otwarłam pudełko, a z niego wypadła jakaś kartka.
Olałam to.
Ważniejsza była teraz płyta. Włożyłam ją do odtwarzacza, a chwile póżniej z głośników zaczęły wydobywać się pierwsze nuty All around the world. nie potrafiłam sie powstrzymać od włączenia odtwarzacza na największy stopień głośności. Samochód zaczął delikatnie drżeć pod wpływem uderzeń z głośników tak samo moje ciało. To było dopiero coś. Odłożyłam pudełko do schowka i zabrałam sie za kopertę, która leżała na siedzeniu samochodu. Wyjęłam z niej kartkę i kartę. Rozwinęłam list i zaczęłam czytać.
Droga córeczko.
Już teraz wiemy, że nasz wybór był idealny.
To twoje 18 urodziny niestety kiedyś nie mogliśmy pozwolić sobie na drogie przenty, więc na tę jakże specjalną okazję kupiliśmy ci auto o którym nieraz mówiłaś biednej Zoe.
Właśnie stoimy w oknie i cieszymy się twoim szczęściem. Nie musisz do nas machać.
Do listu dołączamy kartę na której masz trochę pieniądze na urodzinowe wydatki. Jedź już do tej Zoe i wydajcie wszystko. Chcemy żebyś miała udane 18 urodziny.
Kochamy cię Mama i Tata xxx
Kochamy cię Mama i Tata xxx
Zrobiło mi się na sercu czytając owy list. Nie zrobiłam jak mi powiedzieli. Nie pojechałam od razu do Zoe. Zostawiając samochód z muzyką puszczona najgłośniej jak się da wbiegłam do domu, aby przytulić rodzicieli. Zapłakana wróciłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Moim pierwszym celem podróży był jednak nie dom przyjaciółki, a Emmeta. Gdy wjechałam na jego podjazd zaczęłam głośno trąbić. Mogłam robić to bez problemu ponieważ dobrze wiedziałam, że siedział sam w domu. Jego Tata wyjechał na weekend do Nowego Yorku w sprawach biznesowych więc jedyną osobą, którą mogłam obudzić był złodziej, który skradł moje serce.
- wstawaj leniu ! - krzyknęłam wychylając głowę za okno.
_______________________
Co sądzicie o takim stylu pisania?
O fabule?
Pierwszym rozdziale?
Co sądzicie o takim stylu pisania?
O fabule?
Pierwszym rozdziale?
Prezentach dla Emily?
Pierwsza *.*
OdpowiedzUsuńŚwienie napisany, troche innym style, ale bardzo mi się podoba ;D
No, to czekam na rozwój wydarzeń ;***
super - bardzo mi sie podoba ;3
OdpowiedzUsuńczekam az spotka Justina aww <3
Supcio. Anthony przypomina mi mojego brata. Też ma 14 lat i też zbiera autka. :D
OdpowiedzUsuń