poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Zawieszam

Niestety z powodow prywatnych musze zawiesic bloga na pewien okres ... mozliwe ze nastepny rozdzial pojawi sie za kolejny miesiac lub pozniej . Nie wiem . Przepraszam ... ♥

poniedziałek, 29 lipca 2013

005

  - Ale pamiętaj, że masz mu o mnie wspomnieć - upominała przyjaciółka przed wyjazdem. Było widać, że boli ją brak możliwości spotkania z idolem, ale nie miałam jak na to poradzić. Bynajmniej nie dziś.

      Czułam gigantyczne podniecenie na samą myśl, że już niedługo, dokładniej za godzinę, spotkam swojego idola. Będę mogła porozmawiać z nim jak z Emmetem lub Zoe. To było tak piękne, że aż wydawało się nieprawdziwe. Cóż nie sądziłam, że kiedykolwiek spotkam samego Justina Biebera na żywo.
 
      Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze by sprawdzić czy wszystko leży na mnie idealnie, a gdy byłam już tego pewna wyszłam razem z brunetką z pokoju. Chciała towarzyszyć mi do samego wsiadania do samochodu. Emmet nie czuł owej potrzeby - i dzięki ci boże za to - więc wolał zostać w domu i czekać na wyniki, które zrelacjonizuję mu na Grillu z naszymi rodzicami dziś wieczoremi. 
 
  - Zoe jeszcze jeden raz powtórzysz mi to, a naprawdę nie powiem mu tego tym razem specjalnie - zmierzyłam ją wzrokiem spod byka przez co dziewczyna przestała mówić w kółko o owym spotkaniu, które było coraz bliżej. 

      Podeszłam do samochodu i przytuliłam nastolatkę. Pożegnałam się i wsiadłam na swoje miejsce w samochodzie na tyłach. Brat usiadł zaraz obok mnie z racji iż nie mógł zostać sam w domu, a buntował się ponieważ nie chciał iść wcześniej do Państwa Connor gdyż mama Emmeta Pani Denise bardzo lubiła go rozpieszczać i napychać słodyczami. Biedny Tony. 

  - Jak się czujesz skarbie ? - spytała matka siadajac na miejscu pasażera. Ojciec prowadził więc śmiało mogła zadawać nam, a dziś dokładniej mi, milion pytań na minutę. 
  - jest dobrze - usmiechnęłam się szczerze do kobiety, która w obecnej chwili przyglądała się temu jak wyglądam
  - ślicznie wygladasz skarbie pan Braun i Bieber będą tobą oczarowani 
  - dziękuję - tak mama często lubiła przesadzać, ale cóż mogę powiedzieć, matki się nie wybiera lub bynajmniej cech jej charakteru. Mama właśnie często wykazywała się nadmierną ilością opiekuńczości lub przesadności w co poniektórych sprawach. Lecz pomijając te nadmierność to było jej strasznie blisko o idealnej matki. Co do mojego związku nie miała zastrzeżeń, lubiła Emmeta jak i Zoe, nie dawała mi ciężkich szlabanów ani nadmiernej ilości obowiązków. Zawsze potrafiła wszystko tak ułożyć by nic ze sobą nie kolidowało i każdemu pasowało. 

**


      Samochód zatrzymał się pod dużym budynkiem, który był jednym z wyższych biurowców w centrum. Ojciec zaparkował w pobliżu i już po kilku sekundach portier skierował nas jak powinniśmy iść by dostać się do Scootera. Wsiedliśmy do dużej metalowej windy, która na moje oko mieściła najwięcej 15 osób. Mama wcisnęła 12 piętro i winda ruszyła z charakterystycznym uczuciem we wnętrzu ciała, które zazwyczaj można poczuć. 

  - Piętro 12 - usłyszałam w głośniku słowa wypowiadane prawdopodobie przez młodszą kobietę, której głos zapewne niejednego pracownika budynku potrafi doprowadzić do desperackiej gorączki. 
  - to nasze - tata się ucieszył, ponieważ miał klaustrofobię i najbardziej na świecie nienawidził jeździć windami. Sądząc po tym jak dziś stał to znosił te podróż dość łagodnie choć zapewne w środku modlił się do wszystkich świętych, aby wyciągnęli go z tej metalowej puszki ciągniętej na niebywale twardym sznurze.

      Przytuliłam ramię ojca, gdy wysiadaliśmy jakbym chciała mu powiezieć niczym do 5-cio letniego dziecka " byłeś baaardzo dzielny ". 
  
  - czyli to tamte drzwi - matka pokazała na czarne drzwi położone na końcu korytarza, obok których mieściło się biurko z drobną, podstarzałą kobietą klikąca maniakalnie w klawisze klawiatury. 
  - dzień Dobry - zaczął ojciec - my byliśmy umówieni z Panem Braunem 
  - ah tak już czeka - wstała i otowrzyła przed nami drzwi. W tym momencie moje serce przyśpieszyło swoje obroty o 207689795265995470% . Sama świadomość, że zaraz ukaże mi się twarz Justina Biebera doprowadzała mnie do niesamowitej euforii. Miałam ochotę biegać po biurowcu z góry w dół, od drzwi do drzwi i piszczeć robiąc tzw. " Fangirling", jednak musiałam się powstrzymać by nie zrobić z siebie kolejnej psychopatycznej fanki.
      
      Wzięłam głęboki oddech nim weszłam pewnym krokiem tuż za rodzicami do biura Managera mojego idola. 
  - Dzień Dobry - usłyszałam głos, który kojarzyłam z poprzednich rozmów telefonicznych. Mężczyzna podszedł do rodziców, a mój wzrok utknął w idolu, który właśnie do mnie podchodził by się przywitać 
  - Witam Shawty - moje policzki to więcej niż pewne pokryły sie barwą dorodnego pomidora. Chłopak ujął moją dłoń i delikatnie musnął moją dłoń swoimi malinowymi wargami powodując u mnie jeszcze większe zawstydzenie - choć myślałam, że to niemożliwe. Następnie przywitał się w podobny sposób z mamą i moim tatą i bratem poprzez podanie dłoni. 
  - Zapraszam do omówienia szczegółów - pokazał na wolne siedzenia przy stoliku, na którym leżała teczka. Justin odsunął mi krzesło niczym prawdziwy dżentelmen i sam usiadł na krzesełku obok mnie. Rodzice po prośbie szatyna zaczęli z wielką dokładnością przeglądać umowę, która dotyczyła mojego udziału w teledysku co chwila pytając o coś lub prosząc o zmianę, która zazwyczaj nie zawadzała Managerowi nastolatka. 


  - więc to już chyba wszystko - powiedział Scooter wstając po podpisaniu przeze mnie i dla pewności rozdziców kartki papieru, która dawała mi pełne prawo do udziału w klipie. 

      Gdy musiałam pożegnać się z Bieberem zrobiło mi sie smutno, ale no cóż miałam go spotkać ponownie za 2 dni na planie. Miałam dla Zoe wspaniałą wiadomość ponieważ Scooter jak i Bieber z radością zgodzili się na obecność dziewczyny. Miała w każdym możliwym przypadku mogła dostać obsadę statystki. 
  
  - do widzenia - chłopak pożegnał się ze mną i moją rodziną w ten sam sposób co się przywitał powodując u mnie identyczne reakcje. 
  - do widzenia - uśmiechnęłam się cicho chichocząc. Ojciec objął mnie ramieniem i wyszliśmy. 


  - opowiadaj! - krzyknęła przyjaciółka na dzień dobry, gdy tylko postawiłam jeden krok na betonie. 

_____________


Przepraszam za tak długie przerwy, ale jakoś bardziej poświęcam się opowiadaniu o Janoskians i do tego praca, obowiązki ... mam coraz mniej czasu wolnego ;( 


Mam nadzieję, że ten rozdział się wam podobał i pojawi się pod nim choć 1 pozytywna opinia ♥

poniedziałek, 8 lipca 2013

004

  - Emily - usłyszałam głos, który przyprawiał mnie o odruchy wymiotne. W L.A. nawet łatwo o grupy ludzi, którzy piją nałogowo, ćpają i palą co w rękę wpadnie. Do takich osób należała właśnie Jessica Spencer. Kruczo czarne włosy spadały na jej dosyć pokaźne piersi, które zafundował jej tatuś. Jest producentem serialu "iCarly", który oglądają miliony.
         
          Gdy wyszedł odcinek z One Direction wszystkim się chwaliła co to ona nie robiła z Zaynem i Niallem na raz jednak prawda wyszła na jaw, gdy okazało się, że noc, którą Jess nazwała " upojną nocą z dwoma niesamowitymi kochankami" chłopcy spędzili w Nowym Yorku.
Mimo tego i tak jej świta tępych blondynek jak i reszta ćpunów i alkoholików nie zostawiła jej z powodu jej pieniędzy, które bardzo chętnie rozdawała na prawo i lewo - co tu skarbie robisz ? - spytała nachylając się tak mocno, że silikony, które były utrzymywane w bluzce prawie wypadły. 
  - a robię zakupy - powiedziałam uśmiechając się i starając nie pokazywać jak bardzo jej nie lubię. Byłam z nią w miare dobrych stosunkach, jeśli można tak nazwać tolerowanie osób takich jak ona w miejscach gdzie najcześciej spędzało się czas. Starałam się ponieważ było to strasznie trudne. niestety tutaj jeśli nie trzymałeś z elitą bogatych balansowałeś na krawędzi, której jedną stroną była śmierć, a drugą życie w takim stanie jak ja. Niestety, ale jej towarzystwo mogło sprawić po pijanemu, że twoje życie mogło się skończyć w kilka chwil. 
         
          Nie chciałam tak skończyć, więc robiłam dobrą minę do złej gry. Przywitałam ją typowym całusem w policzek, którym zazwyczaj witają się dziewczyny i ściągnęłam torby z krzesełka, które stało obok mnie i podarowałam jej uśmiech.
- no dziewczynki jakaś okazja? - starała się zajrzeć do torby
- a nic takie zakupy z okazji urodzin  - powiedziałam pośpiesznie bo zauważyłam, że Zoe już chciała wszystko wygadać. Zawsze szukała jakiegoś haka na Spencer. Nienawidziła jej ponad wszystko. Podobno zaczęło się to, gdy jeszcze były przyjaciółkami panna Jessica była szatynką i nie była taką zdzirą jak dziś. Zoe mówiła mi, że poszło o jakiegoś chłopaka, ale sama nie pamięta którego. 
 - o boże na śmierć zapomniałam kochanie! - wstała i mocno mnie przytuliła - wszystkiego najlepszego! Dużo seksu z Emmetem i pieniążków od rodziców - gdy usłyszałam " pieniążków od rodziców" myślałam, że wybuchnę śmiechem. Ona myślała jedynie o pieniądzach. 
Wzięłam duży wdech, gdy mnie puściła. Usiadła spowrotem na miejsce. 
- szykuje się jakaś imprezka? - zaczęła poruszać brwiami
- jeszcze nie wiem może w następnym tygodniu 
- to zrobimy ją u mnie jeśli chcesz - wyskoczyła z pomysłem 
- ale nie dzisiaj - westchnęłam - nie mam na nic sił 

- to w najbliższą niedzielę skarbie u mnie - wyszczerzyła się - zajmę się wszystkim - powiedziała i odeszła machając nam 
- Zoeeee - jęknęłam opierając czołem o blat stołu
- wpadłaś - skwitowała 

  - wróciłam - krzyknęłam wchodząc do domu. Była równa 6 p.m. pora kolacji. Usiadłam na krześle w jadali czekając na to co dziś przyrządziła mama. Wszyscy domownicy czekali na kobietę z niecierpliwością wymalowaną na twarzy. Gdy kobieta wyszła z moją ukochaną lasagne na talerzu wszyscy byli ucieszeni. 
  - mamo ? tato ? - zaczęłam rozmowę
  - tak skarbie ? - sułyszałam ciepły głos rodzicielki
  - bo wiesz zadzwoni do mnie pewna w sprawie teledysku i chciałby z wami rozmawiać
  - jaka osoba? i o której ?

  - Scooter Braun menedżer Justina Biebera - powiedziałam owijając kawałek makaronu na talerzu 
- Biebera?! - krzyknął mój brat rozbawiony - ale ty masz siostra bujną wyobraźnie! - jego śmiech w tym momencie byl niesamowicie wkurzający 

  - Anthony uspokój się - skarciła go matka - skarbie, a więc o której zadzwoni ? 

  - powiedział, że wieczorem 
  - miejmy nadzieję, że nie za późno - skomentował ojciec biorąc szklankę wody. Widziałam rozbawienie w ich oczach. Oni naprawde myśleli, że to tylko głupi żart. Byłam załamana wiara rodziny w moją osobę i to co potrafię.

          Poczułam wibracje w kieszeni spodni. Na moich ustach zagościł niesamowicie duży uśmiech. Nadeszła długo oczekiwana chwila.

         Wyciągłam telefon z kieszeni by upewnić się, że to właśnie na ten telefon czekałam. Gdy moje przypuszczenia się potwierdziły kliknęłam na telefonie zieloną ikonkę oznaczające odebranie połączenia

  - halo? 
  - Emily ? - głos mężczyzny przyprawił mnie o ciarki na plecach. Byłam tak tym wszystkim podekscytowana, że nawet lasagne mnie nie obchodziła
  - tak przy telefonie
  - a więc czy są twoi rodzice tak jak się umawialiśmy ? - spytał niepewny

  - tak są chwilka tylko włącze głośno mówiący - kliknęłam na ekranie ikonkę z głośnikem, po czym wyraźnie można było usłyszeć, że kliknęłam poprawnie
  - witam państwo Bennet. Nazywam się Scooter Braun i państwa córka szczęśliwie natrafiła na egzemplarz płyty z złotym biletem gwarantującym jej udział w teledysku do najnowszego singla Justina Biebera pt.: "As long as you love me ". Na początku muszę się spytać czy państwo wyrażacie zgodę na jej udział - rodzice spojrzeli się po sobie i zaczęli coś szetać 
- prosze o chwilę - ojciec powiedział, po czym pociągnął mamę na bok i zaczęli zawzięcie dyskutować
         Westchnęłam głośno - rodzice - pomyślałam. 

Już po chwili wrócili na wcześniejsze miejsca.
  - po krótkiej rozmowie z żoną stwierdziliśmy, że jeśli córka ma ochotę jesteśmy skłonni się zgodzić tylko pierw musimy zobaczyć umowę i warunki jakie będą jej stawiane - mój żołądek przewrócił się o 180 stopni, po czym zrobił cztery salta w tył i piruet.
  - a więc kiedy macie państwo najbliższy wolny moment by spotkać się i omówić warunki ?
  - jutro mam cały dzień zajęty - usłyszałam mamę szepczącą do taty 
  - a więc pojutrze jeśli panu pasuje - powiedział tata 
  - w smsie podam państwu dane miejsca gdzie się spotkamy i wtedy wszystko państwu wyjaśnię - przez kilka sekund można było usłyszeć ciszę - a wiec to chyba wszystko - jego głos był taki miły - do zobaczenia państwu 
- do zobaczenia - powiedziałam z rodzicami wspólnie i ujrzałam napisz " rozmowa zakończona".

          Położyłam telefon na stole i podbiegłam do rodziców przytulając ich
- Dziękuję, dziękuję - powtarzałam to słowo do zmęczenia 
- dobrze uspokój się skarbie - powiedziała mama - to kolejny prezent od nas, a teraz jeśli skończyliście kolację do łóżek - podkreśliła stanowczo "do łóżek" dumna z siebie i zaczęła zbierać talerze by następnie wstawić je do zmywarki i udać się z ojcem na jeden z ich filmowych wieczorów zapijanych winem w salonie. Podziwiałam ich. Byli 19 lat po ślubie, a zachowywali się jakby nie minął nawet rok. Marzę o takiej miłości.


_____________

Rozdział po gigantycznej przerwie. Wiem prepraszam postaram się poprawić 

Teraz będę częściej dodawać rozdziały z powodu wakacji i gigantycznej ilości wolnego czasu. Trochę mnie ręce już bola bo wczoraj napisałam 2 rozdziały i jeden prolog, a uwierzcie nie pisze krótkich rozdziałów ostatnio

poniedziałek, 3 czerwca 2013

003

- wypadło mi jak otwierałam płytę - powiedziałam podchodząc do przyjaciółki. Zupełnie nie wiedziałam co to było. Gdy otwierałam płytę założyłam, że była to jedna z ulotek, które często dołączają do płyt, więc nie przejęłam się. Jednak mina przyjaciółki odciągnęła mnie od tego typu myśli
- ty chyba nie wiesz co to jest ? - zaczęła mi machać ową kartką przed nosem
- no nie wiem - powiedziałam z beztroską. No bo skąd miałam wiedzieć co to jest tymbardziej, że jej ruchy były tak haotyczne, że nie dało rady zobaczyć nawet jednej literki - może mnie oświecisz, a nie machasz mi tym tutaj jak jakaś psychopatka 
- to jest Golden Ticket moje kochanie. Pamiętasz tę wielką akcję, że fanka będzie w teledysku Justina?
- no pamiętam - przepchnęłam przyjaciółkę na miejsce dla pasażera, a sama usiadłam na miejscu kierowcy
- będziesz dziewczyną z teledysku Justina - uświadomiła mi właśnie, że kartka, która wypadła nie była byle czym. Była czymś o czym marzyły miliony. Miałam spotkać Justina, dotknąć go, być w jego teledysku. Świadomość dopuszczała do mojego mózgu zbyt dużo informacji w efekcie czego obraz się rozmazał, a ja straciłam kontakt z rzeczywistością. 

- Emily ? - usłyszałam kobiecy głos. Leniwie poruszyłam powiekami 
- dobra żyje - usłyszałam spanikowaną przyjaciółkę
- nie Zoe ja umarłam jestem teraz Zombie który cie pożre - zaśmiałam się z wciąż zamkniętymi oczami na co usłyszałam śmiech pani Calligan. Teraz już dobrze wiedziałam gdzie jestem.
Kraj: U.S.A.
Miasto: Kalifornia / Los Angeles
Lokalizacja : Dom państwa Calligan

Dokładniej?: Kanapa w salonie 
Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam zakrywającą usta matkę przyjaciółki a następnie powód jej napadu śmiechu. mina Zoe rozwalała wszystkich na łopatki. Oczy niczym pięcio złotówki i to przerażenie. Ja tylko zemdlałam, a nie zapadłam w czteroletnią śpiączkę. Starałam sie nie śmiać i podniosłam się. 
- dobra Emi napij się - mama przyjaciółki podała mi szklankę wody. Podziękowałam jak kultura nakazuje i napiłam się - jak ten Bieber stanie przed tobą to chyba zejdziesz z tej ziemi - kobieta zażartowała siadając obok mnie.
Pani Calligan wyglądała doyć młodo jak na swoje 40 lat. Na jej twarzy nie widniała żadna zmarszczka, była wiecznie uśmiechnięta, modnie ubrana, a także cechowała się stanowczą nadopiekuńczością i zachowuwała się dość nietypowo jak na swój wiek ponieważ czasem przypominała mi i Zoe z zachowania dokładnie nas. Tymbardziej, gdy spotkała moją mamę. Poznała ją, gdy pewnego dnia byłam z mamą na zakupach. Zaczęły rozmawiać ze sobą zupełnie zapominając o mojej obecności.
I tak oto nie dość, że ja to i moja mama znalazła sobie nową przyjaciółkę. 
- nie ja jak to mówi Zoe doznam samozapłodnienia - powiedziałam wytykając przyjaciółce język 
- dobra nie ważne - spojrzała na mnie opiekuńczo - Już wszystko dobrze? Nie kręci i się w głowie? Jakieś nudności ? - wspomniałam, że mama Zoe była lekarzem w okolicznej przychodni? Nie ? No to właśnie. Mama Zoe jest jednym z najlepszych lekarzy w tej okolicy. Dzięki czemu także jej środki z bankomatu pozwalają mojej przyjaciółce na życie w tych luksusach. 
Gdy wywiad na temat mojego zdrowia został zakończony poszła z Zoe do jej pokoju by opanować ponownie narastające we mnie emocje związane z Golden Ticket, który znajdował się w mojej płycie. 
- czytaj - powiedziała brunetka siadając naprzeciw mnie na łóżku. spojrzałam na bilet i zaczęłam czytać przyjaciółce jego treść 

- Gratulujemy! Jak już wiadomo bilet ten oznacza twój udział w teledysku samego Justina Biebera - na widok jego imienia zagryzłam wargę - którego nabywcą właśnie sie stałeś ! Pamiętaj taki bilet jest tylko jeden na całym świecie - pisknęłam zakrywając ręką usta - więc skorzystaj z okazji i czym prędzej skontaktuj się z nami poprzez rozmowę telefoniczną bądź odwiedź nas - pominęłam podawanie jej owych danych -  Widzimy się w Lipcu. I pamiętaj Never Say Never - skończyłam czytać, a moja ręka w kilka sekund wpisała numer widniejący na karcie. 
- Witam Scooter Braun z tej strony z kim mam przyjemność rozmawiać ? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. Z moich ust wydostał się cichy pisk zagłuszony przykładaną do nich ręką 
- przepraszam za to ... chwila słabości - wytłumaczyłam się na szybko
- nie ma sprawy rozumiem - w jego głosie można było usłyszeć śmiech 
- nazywam się Emily Bennet i ... - mężczyzna przerwał mi
- tak wiem znalazłaś bilet w płycie - powiedział już spokojnie - ten numer był jedynie założony tylko dla zwycięzcy konkursu, więc gratuluję - jego głos był ciepły i taki poztywny. Nie dziwię się, że Justin tak długo już z nim współpracował - może powiesz mi z jakiego kraju jesteś ?
- eee... mieszkam w Los Angeles 
- o miejscowa - zaśmiał się - więc spotkanie nie jest dla ciebie żadnym problemem? 
- oczywiście, że nie - naszej rozmowie czujnie przysłuchiwała się, przykładając ucho to drugiej strony telefonu, Zoe - moge spotkać się z panem nawet teraz - powiedziałam szybko 

- Po pierwsze nie mów mi pan bo chyba 50 lat nie mam - zaśmiał się - a po drugie musimy uzgodnić termin spotkania z Justinem i twoimi rodzicami 
- dobrze rozumiem - powiedziałam spokojnie 
- pod koniec dnia odezwę się z datą jeśli nie będzie ci to przeszkadzać 
- nie będzie
- a więc do usłyszenia - pożegnałam się z mężczyzną, a gdy usłyszałam sygnał kończonego połączenia telefon wypadł mi z ręki 
- Zoe jedziemy na zakupy - powiedziałam osłupiała. Jednak po chwili zerwałam się z łóżka przyjaciółki jak dzika i pobiegłyśmy w kierunku mojego samochodu. 
- nie mamy co na siebie włożyć ! - krzyknęłam odpalając silnik
- jak to my? Emily ja nie póje z tobą na to spotkanie nie mogę - powiedziała ze smutkiem w oczach
- ale czemu ? przecież to jest jeden z najważniejszych momentów w moim życiu musisz tam być 
- Emily tam powinni być twoi rodzice musicie omówić szczegóły i wszystko. Ja będę tam niepotrzebna - westchnęłam 
- zrobie wszystko żebyś poznała Justina - powiedziałam zatrzymując samochód na podziemnym parkingu centrum handlowego. Sama nawet nie wiem kiedy dotarłyśmy tutaj. 

- nie wątpie - powiedziała, po czym przytuliła mnie do siebie. Tak była tą jedyną przyjaciółką na całe życie.
Po wyjściu z samochodu ruszyłyśmy w wir zakupów.  Przesiedziałyśmy z pół dnia w przymierzalniach Zary, H&M i Topshop. Po tzw. sztafecie sklepowej z masą toreb w rękach udałyśmy sie do Sturbacks
- wierzysz w to ? - powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. Wciąż nie do końca to do mnie dotarło. 

- to za piękne by w to uwierzyć - zaśmiała sie Zoe, gdy usłyszałyśmy moje imię. 

-----------------------
Niby się coś dzieje, ale znając życie nie wystarczająco dużo dla was. widzę że was coraz więcej przybywa ... Dziękuję ♥

niedziela, 26 maja 2013

002

Zaśmiałam się, gdy Emmet wyszedł zaspany do okna. Był taki uroczy, gdy ktoś przerywał mu sen. 

Kasztanowa grzywka opadała mu na oczy, które pomimo tego, iż były przymrużone wyglądały gdyby miał je zamknięte. Zazwyczaj spał jedynie w dresowych spodniach. Jego klatka piersiowa była odsłonięta a mięśnie lekko spinały się gdy przecierał oczy wewnętrzną stroną dłoni. Zachowywał się wtedy niczym niewyspany pięciolatek. Z resztą coś w nim takiego było co przypominało mi w nim małego chłopca, jednak jego wygląd wyraźnie podkreślał jego 19-nastkę. 
- Emi ? - spytał otwierając usta w zamiarze ziewnięcia jednak przerwał czynność, gdy zobaczył w czym siedzę. 
- nie Pamela Anderson - zaśmiałam się. Zawsze prześladowałam go nią, gdy zadawał głupkowate pytania. Znałam go od dawna. Nasze rodziny przyjaźniły się od kiedy pamiętam. Gdy mieliśmy 10 lat w telewizji leciał " słoneczny patrol ".
Oczywiście my musieliśmy oglądać tak jak wszyscy. Emmet zawsze ślinił się na widok owej blondynki, ale za nic nie chciał się przyznać. Takie oto szczegóły z dzieciństwa dziś stały się powodem do wielu śmiesznych sytuacji, a także przekomarzań się zakochanych w sobie nastolatków.
Po kilki chwilach Emmet zniknął z okna co oznaczało, że za chwilę się tu zjawi. Rozsiadłam się wygodniej w samochodzie wyciągając nogi za otwarte okno. W odtwarzaczu właśnie płyta zaczęła grać od nowa. All around the world - z przyzwyczajenia zaczęłam śpiewać razem z Justinem. Zamknęłam oczy i wczułam się w zwrotkę i bez zachamowań śpiewałam ją ile sił w płucach póki nie poczułam zimnych dłoni na kostkach. 
- zdradzasz mnie z Bieberem ? - zaśmiał się Em 
- no oczywiście nie pamiętasz ? Justin jest we mnie tak zakochany, że nie wytrzymuje beze mnie ani sekundy - zaczęłam się śmiać, gdy chłopak wyciągał mnie za biodra przez okno samochodu. No tak przecież nie można wysiąść z niego jak człowiek otwierając drzwi. Gdy byłam już poza samochodem nie stałam na ziemi, a byłam trzymana na rękach swojego prywatnego księcia z bajki. 
- wszystkiego najlepszego skarbie - wyszeptał mi do ucha, po czym zaczął całować do szyji. Każdy pocałunek był coraz bliżej ust, a gdy do nich dotarł wpił się w nie. Delikatnie zagryzł moją dolną wargę, gdy nie chciałam otworzyć ust. Uśmiechnęłam się i rozchyliłam wargi. Brunet zaczął drażnić swoim językiem mój przyprawiając mnie o dreszcze. Postanowiłam przejąć inicjatywę. Zaczęliśmy zawziętą walkę między sobą. Raz dominowałam ja, a raz on. Języki splatały się, ocierały o siebie i czasem napierały.
Moglibyśmy tak bez granic, gdyby nie to, że organizm potrzebuje tlenu, a nam coraz bardziej go brakowało. Gdy nasze wargi oderwały się od siebie chłopak zetknął nasze czoła. 
- Kocham cie wariacie - powiedziałam i pocałowałam go w czubek nosa - ale teraz postaw mnie prosze - wykonał moją prośbę, a gdy stałam na ziemi złapał mnie za biodra.
- rodzice się postarali - kiwnął głową w kierunku mojego Irona. 
- tak postarali się - uśmiechnęłam się i przytuliłam do nagiego torsu chłopaka - ubrał byś się, a nie paradujesz bez koszulki - pokiwałam głową - jeszcze ktoś mi cię ukradnie, i co ?

- jestem tylko twój tak ? - przypomniał mi się moment, gdy prawie go straciłam. Nie należało to do najpiękniejszych wspomnień. Pewna dziewczyna nagadała mi bzdur, w które uwierzyłam.
Byłam o mały włos od stracenia miłości.
Ta dziewczyna była tak zdeterminowana by odebrać mi Emmeta, że była w stanie wejść do jego pokoju po drabinie naga. Bezczelność, głupota, lekkomyślność. Nic tego nie opisze. To było dość dziwne bo w tym czasie w łóżku nie leżał mój chłopak, a ja. Tak dużo szpiegowała, tyle wiedziała, ale nie wiedziała, że nocuję u swojego chłopaka. Przyznam dobry plan, ale nie zbyt dokładnie obmyślony jeśli zaliczyła taką wpadkę. 
- Emily ? - chłopak wyrwał mnie z zamyślenia 
- tak, tak skarbie - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Nie chciałabym żeby to się powtórzyło.
Za dużo dla mnie znaczył.
3 lata związku.  To coś znaczy nieprawdaż ? 

- masz jakieś plany na dziś  ? - spytał odrywając nasze ciała od siebie
- miałam plan później pojechać do Zoe - wpatrywałam się w jego brązowe niczym mleczna czekolada tęczówki - ale to później - zagryzłam dolną wargę. To był czuły punkt Emmeta.

Delikatnie złapał moje uda i uniósł. Z uroczym uśmiechem wniósł mnie do domu, po czym pokonując schody wszedł do swojego pokoju.
Położył moje ciało na łóżku, a sam stanął nade mną opierając się lewą ręką obok mojej głowy. Schylił się i wpił się w moje usta. Prawa ręka powędrowała na biodro. Całował zachłannie i tak namiętnie. Jednak, gdy zaczął bawić się moimi spodenkami ja odepchnęłam go
- skarbie nie teraz - chłopak jęknął z niezadowolenia. 
- Emi 
- Emmet - zaczęłam się z nim sprzeczać.
Chłopak odpuścił, ponieważ dobrze wiedział, że przegra. Nie chciałam robić tego teraz. A on pomimo sprzeciwów zrozumiał to. 


Godzinę później byłam już pod domem przyjaciółki. Jednak rodzice mieli rację. Będą zakupy.  Wjechałam na podjazd i zaparkowałam auto centralnie pod wejściem do domu. Wyszłam z pojazdu i ruszyłam do drzwi. Zadzwponiłam dzwonkiem raz, a po chwili w drzwiach stanęła pani Calligan w fartuszku ubrudzony mąką
- dzień dobry - uśmiechnęłam się 
- dzień dobry skarbie - przytuliła mnie - wszystkiego najlepszego - odsunęla się ode mnie z uśmiechem na ustach - Zoe jeszcze śpi, wejdź 
- podwójnie dziękuję - kobieta zaśmiała się i zamknęła za mną drzwi po czym ruzyła spowrotem do kuchni. Ja wchodząc po dwa schodki w kilka chwil znalazłam się na piętrze. Weszłam po cichu na palcach i co zastałam ?
Chrapiącą Zoe przykrytą po sam nos kołdrą. Wzięłam większy rozbieg i wskoczyłam jej na łóżko skacząć po nim niczym psychopatka. 
- WSTAWAJ ZOE - krzyczałam w kółko póki dziewczyna po kilku wyjęczanych prośbach nie zrzuciła mnie z łóżka 

- idiots is everywhere - skwitowała, gdy śmiałam się jak psychopatka na ziemi. Ta podeszła do szafy i w kilka chwil znalazła ubrania. Gdy ta kąpała się ja włączyłam sobie jej laptop i zaczęłam spamować do JB na twitterze. No co miałam 18 urodziny i może akurat by mi się poszczęściło i napisać " happy B-Day Emily". Ale dobra marzenia się nie spełniają.
Po 20 minutach księżniczka Zoe wyszła z łazienki i tym razem role sie odwróciły bo ona dostała napadu i wskoczyła na mnie 
- Wszystkiego najlepszego stara dupo - krzyknęła przytulając mnie 
- dlaczego ja ? - spojrzałam na sufit jakbym kogoś tam widziała. 
- oj nie marudz tylko otwieraj - wcisnęła mi mały pakunek praktycznie do oka 
- ok tylko uważaj psychopatko - zaśmiałąm się i usiadłam po turecku na jej łóżku. Delikatnie odwiązałam wstążeczkę i otwarłam pudełko. Moje usta szeroko sie otworzyły gdy zobaczyłam serduszko dzielące się na dwie połówki z białego złota. 
- dla ciebie jedna, a druga dla osoby, która na to zasługuje - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciółkę. Niestety ona nie dostanie drugiej połówki ponieważ w marcu sprawiłam jej ten sam prezent, ale w wersji bransoletki. 
Dobrze wiedziałam co jej chodzi po głowie z słowami " dla osoby, która na to zasługuje". Chodziło jej o to bym dała to Emmetowi lub mojej prawdziwej miłości. Nie za bardzo darzyła go sympatią, ale szanowała go i akceptowała jego towarzystwo. Była naprawdę prawdziwą przyjaciółką. Nie to co Anette, z którą przyjaźniłam się przed przeprowadzką. Anette, gdy tylko usłyszała, że dostaje więcej kasy wykorzystywała to na swoją korzyść. " Zapominała " portfela, gdy szłyśmy coś zjeść lub na zakupy. Narzekała, gdy dawałam jej prezenty, które nie były drogie i firmowe.
A Zoe?
Zoe poznałam po przeprowadzce w tamtym roku. Wszystko, dosłownie wszystko akceptuje. Pierwszy raz spotkałyśmy się, gdy postanowiłam przejechać się po osiedlu na rowerze by poznać okolicę. 

- mamo ! ide na rower! - krzyknęłam wychodząc z domu. Dopiero co się wprowadziliśmy. Wszędzie było pełno pudeł i ogólnie był bałagan. Wsiadłam na rower i zaczęłam rozglądać się dookoła. Było trochę z górki więc pozwoliłam jechać rowerowi bez pomocy moich nóg. Usłyszłam krzyk
- UWAGAAAAAA!!! - krzyknęła jakaś szatynka, ale stanowczo za późno przez co wpadła na mnie i wylądowałyśmy na ziemi. Nie wiem czemu, ale nie byłam na nią za to zła. Byłam wręcz rozbawiona sytuacją. No nie co dzień wpada na ciebie laska, która nie potrafi jeździć na deskorolce.
Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. No serio nie potrafiłam się powstrzym. Do normalnych osób nie należę i chyba tym zachęciłam do siebie dziewczynę bo kilka sekund po mnie ona także zaczęła się śmiać. Położyłam się na środku jezdni
- jestem Zoe - powiedziała przybierając tę samą pozycję
- jestem Emily
- ja mieszkam tu - wskazała na biały dom z ciemnobrązowymi dachówkami
- a ja gdzieś tam - pokazałam za siebie.  

- wow masz dużo domów - powiedziała patrząc w pokazywanym przeze mnie kierunku 
- no wiem i'm bilionere w końcu nie ? Tylko kurna Bieber mnie przebił - zaśmiałam się

- Belieber ? 
- nie, pani Bieber - zażartowałam - jasne że Belieber. Forever 

Tego dnia do końca życia nie zapomnę. Rozwalony łokieć, kolano i znakomity humor. Tak to można opisać. Od tamtego dnia byłysmy nierozłączne. A gdy Anette przyjechała do mnie bez zapowiedzi by mnie przeprosić nie znaczyła już dla mnie nic. Wiem zachowałam się jak zwykła szmata, ale ona traktowała mnie jak bankomat. Wolałam już stracić Anette niż Zoe.
Zoe nie leciała na moją kase tylko jak to mówimy głupotę. Wygłupy były codziennością, a ja ją za to pokochałam bo była moją bratnią duszą. 

- idziemy na zakupy co ty na to ? na mój koszt ? - poruszyłam brwiami 
- jeśli nie ma żadnego haczyka to piszę się na to - powiedziała z gigantycznym uśmiechem na twarzy. Chwile później stałyśmy obok mojego kochanka 
- przedstawiam ci Irona - powiedziałam siadając na masce samochodu 
- Emmet będzie zazdrosny 
- ciii ... - przyłożyłam palec do ust - ... nikt nie wie, że Iron jest moim kochankiem
- ja wiem 
- i to zostaje między nami - zaśmiałam się 
- dobra dupo, przesuń się, daj usiąść na chwilę przed kierownicą - powiedziała wymijając mnie i otwierając drzwi samochodu. Usiadła za kierownicą i rozsiadła się
- co to ? - powiedziała schylając się i podnosząc jakąś mieniącą się na złoto kartkę. 
__________________
Powiesicie mnie za tak długą nieobecność?
Wybaczcie miałam małe poblemy z wolnym czasem. Ciągle walczę o to by zdać -,- 

Mam nadzieje ze wybaczycie mi to i ocenicie to opowiadanie w komentarzach

czwartek, 16 maja 2013

001

Lato. Sobota. Niby zwykły dzień. Ale jednak nie.
Dziś był 13 lipca.
Moje 18 urodziny. Usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju. Moi rodzice mieli zwyczaj w każde urodziny budzić mnie najwcześniej jak tylko mogli. Skarbie zaczynasz kolejny rok życia - tak powiadali. Czemu do cholery jasnej musiałam urodzić się o 6:48 ? Teraz matka co roku przychodzi i budzi mnie z słowami " właśnie teraz przyszłaś na świat". Ona chyba kocha mnie dołować. 
Nie chce być starsza o kolejny rok. Tym razem nie chce przekraczać lini pełnoletności. Wiem wszyscy skaczą z radości, gdy dostają dowód itd. ale kto powiedział, że jestem jak inni? Nawet Emmet w kółko mi powtarza, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Widzicie on wie, a czemu inni nie?
Gdy usłyszałam cicho uchylające się drzwi, położyłam się na brzuchu i przykryłam głowę poduszką. Jeknęłam, gdy materac łóżka ugiął się pod ciężarem mojej mamy 
- skarbie - potrząsknęła mną delikatnie - właśnie się urodziłaś - a nie mówiłam? znów to powiedziała! 
- nie umarłam ! 
- oj kotku - powiedział tata - dziś stajesz się pełnoletnia, nie jesteś ciekawa prezentu? - na jego słowa wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. No tak w końcu jeśli 18 urodziny mają oznaczać nową bryke, której rodzice nie mogli mi kupić na 16 urodziny, gdyż wtedy nasz stan konta był ujemny to teraz, gdy mamy duży nadmiar gotówki mogli kupić mi coś porządnego 
- przepraszam - powiedziałam widząc ich zdziwienie moją reakcję na słowo " prezent". Oni nic nie powiedzieli i zaczęli udawać, że nic się nie stało. Jak zwykle wygladali jakby było już dawno po godzinie 12. Czyści, pachnący i przebrani.
Jedynie ja stałam tam jak jakiś wyrzutek losu z nieświeżym oddechem. Cóż skutki jedzenia chrupek w nocy przy horrorach, które sobie zafundowałam.
Po kilku chwilach ojciec podszedł do mnie z tortem, na którym znajdowało się tradycyjnie o jedną świeczkę za dużo. Za nim Matka i młodszy brat Anthony, ale wszyscy nazywamy go Tony. Młody jara się bo rodzice dali mu Anthony na imię, a ten ciągle im tłumaczy, że oni dali mu imię po słynnym Iron Manie. Oczywiście dalej sobie wklepuj do tej pustej głowy głupoty, którymi jest przepełniona. Ma 14 lat, a zachowuje się jakby miał 5. No sorka, ale który dzieciak w jego wieku zbiera jakieś pojebane autka.
Rozumie jego manie na Iron Mana bo sama jestem fanką tego metalowego herosa. Myślałam, że narobie w gacie z radości, gdy Robert Downey Jr. spojrzał na mnie na premierze trzeciej części. A tym bardziej, gdy pozwolił mi zrobić z sobą zdjęcie. Boże kto by pomyślał, że dorosły mężczyzna może wzbudzić we mnie taką radość. Em uznał mnie wtedy za psychiczną jak popłakałam się, gdy zobaczyłam zdjęcie na własne oczy. A Robert mnie po prostu przytulił i poszedł dalej. Dla niego to była kolejna pojebana fanka, a dla mnie spotkanie z chodzącym ideałem . Dobra nie licząc mojego chłopaka i Justina Biebera.
3 bogowie seksu.
Tak ich opisuje. A jeden jest wyłącznie mój. Może trochę przesadzam, ale jest moim ideałem. Jest czuły, zna mnie na wylot i w dodatku nie popisuje się ze wszystkim przed kolegami co cechowało moich byłych chłopaków.
Rodzice zaczęłi mi składać życzenia. Nie odbyło się bez płaczu matki i słów taty jaki to jest ze mnie dumny. Wyściskali mnie, wycałowali i kazali zdmuchnąć świeczki mówiąc przed tym abym pomyślała sobie swoje pełnoletnie życzenie. Miałam już je zaplanowane od kilku miesięcy. Powoli podeszłam do tortu. Zagryzłam wargę widząc kaloryczny tort, który mama zapewne zamówiła w piekarni cioci Susan. Tak miała niedaleko miłą kawiarnio-cukiernię z przepyszną kawą można nawet powiedzieć, że lepsza niż z Starbucks i ciastkami, które wręcz rozpływały się przy każdym gryzie w ustach. Zawsze po szkole lub przed wskakuję tam na małą kawę, którą ciocia funduje i gawędzę z nią, gdyż ciocia wcale taka stara nie jest. Z wiekiem bliżej jej do mnie niż do mojej mamy.
W Los Angeles nawet 25 latka może mieć cudowną cukiernię bez żadnego problemu. 
Zamknęłam oczy i delikatnie nachylając się nad tortem, ręką łapiąc włosy zdmuchnęłam 19 wbitych w wyrób świeczek wypowiadając w myślach życzenie
Chcę spotkać Justina Biebera i poznać na dłużej 

Tak chciałam go poznać bo pomimo tego, że mieszkałam w tym samym mieście nigdy nie udało mi się go spotkać.
Pechowa Emily.
Gdy wszystkie świeczki zostały zgaszone po pokoju zaczął unosić się dym. W filmach by powiedzieli magiczny dym który sprawia, że życzenia urodzinowe się spełniają. Ja powiem tylko, że on zawsze śmierdzi i pełno w pokoju go. 
Usłyszałam oklaski w tle. Spojrzałam na szczęśliwych rodziców. 
- gratuluje skarbie - powiedziała mama kolejny raz mnie przytulając i podając kopertę. Dosyć ciężką kopertę. Uśmiechnięta szybko otwarłam ją i spojrzałam do środka. Ujrzałam kluczyki
- AUTO?! - krzyknęłam i zaczęłam piszczeć i skakać po pokoju. 
- tak skarbie uspokój się - powiedziała mama starając sie opanować moje odchyły. 

- Emi - słyszałam mojego brata - no wiesz, masz żeby nie było - powiedział dając mi kwadratowy pakunek, który był dosyć wąski. Odebrałam go od brata i przytuliłam przy okazji całując go w policzek. Co zabawne jak co roku przetarł wkurzony go kawałkiem bluzki. On się chyba nigdy nie zmieni. Kiedy się nauczy, że co roku będę to robić, aż do śmierci ? 
Prawdopodobnie nie. 
- Mogę was przeprosić ? - spytałam z grzecznoscią w głosie. 
- oczywiście idź się umyj, a my czekamy z tortem w kuchni. Rodzice z bratem wyszli, a ja podeszłam do szafy. Nie wiedziałam co ubrać. Za oknem jak zwykle była ta sama temteratura. Zdecydowałam, że zamiast bielizny założę na wszelki wypadek swoje czarne bikini, na to czarne spodenki, jeansowa koszula bez rękawów i szare converse. Zgarnęłam ubrania i ruszyłam do łazienki wziąć gorący prysznic. Choć patrząc na to jakie tu są upały moge śmiało powiedzieć, że letni prysznic. Rozebrałam się do naga i weszłam pod strumień wody. 20 minut stałam jak ten ciołek i myślałam o pierdołach. W końcu po umyciu ciała i włosów wyszłam. Otarłam ciało moim niebieskim puchowym ręcznikiem całe ciało i włosy. Ubrałam się, po czym musnęłam rzęsy tuszem i wyszłam już z ledwo wilgotnymi włosami z łazienki. Przechodząc przez pokój zabrałam swój Iphone, kluczyki z domu, samochodu i prezent od Tony'ego. Postanowiłam go odpakować w samochodzie. Gdy zeszłam na dół wszyscy zjadali prawdopodobnie już 2 kawałek tortu. Ja jak gdyby nigdy nic wskoczyłam na blat i zaczęłam zachłannie połykać kawałki śpiesząc się do Emmeta. Dziś to ja chciałam jego obudzić. Zazwyczaj to ja byłam budzona przez niego. Gdy zjadłam swój kawałek szybko odłożyłam talerz do zmywarki i tyle mnie było w domu.
Prawie sie przewróciłam, gdy wyszłam przed dom i zobaczyłam przepięknego olbrzyma. Range Rover. Oczy rozszerzyły się do granic możliwości tak jak usta. Serce biło jak oszalałe na widok srebrengo giganta. 
- witaj Iron - rzuciłam do pojazdu. Od zawsze miałam manie nazywania przedmiotów. Telefony, komputery, a teraz samochód. Był idealny. Taki duży i idealnie zbudowany. Chyba włącza mi się męska cecha miłości do samochodu, ale co mi tam. Podeszłam do drzwi i otwarłam go. Na siedzeniu leżała kolejna koperta. Podniosłam ją i wsiadłam do samochodu.
Trzasnęłam drzwiami i władczo położyłam dłonie na kierownicy.Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Moje płucha przepełnił zapach skórzanych obić fotelów. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrałam na pakunek od brata. Wzięłam go do ręki i zaczęłam otwierać. Gdy zdarłam papier zobaczyłam płytę Justina Biebera Believe. Boże kocham go ! Bez żadnych skrępowań otwarłam pudełko, a z niego wypadła jakaś kartka.
Olałam to.
Ważniejsza była teraz płyta. Włożyłam ją do odtwarzacza, a chwile póżniej z głośników zaczęły wydobywać się pierwsze nuty All around the world. nie potrafiłam sie powstrzymać od włączenia odtwarzacza na największy stopień głośności. Samochód zaczął delikatnie drżeć pod wpływem uderzeń z głośników tak samo moje ciało. To było dopiero coś. Odłożyłam pudełko do schowka i zabrałam sie za kopertę, która leżała na siedzeniu samochodu. Wyjęłam z niej kartkę i kartę. Rozwinęłam list i zaczęłam czytać. 
Droga córeczko.
Już teraz wiemy, że nasz wybór był idealny. 
To twoje 18 urodziny niestety kiedyś nie mogliśmy pozwolić sobie na drogie przenty, więc na tę jakże specjalną okazję kupiliśmy ci auto o którym nieraz mówiłaś biednej Zoe.
Właśnie stoimy w oknie i cieszymy się twoim szczęściem. Nie musisz do nas machać.
Do listu dołączamy kartę na której masz trochę pieniądze na urodzinowe wydatki. Jedź już do tej Zoe i wydajcie wszystko. Chcemy żebyś miała udane 18 urodziny. 
Kochamy cię Mama i Tata xxx

Zrobiło mi się na sercu czytając owy list. Nie zrobiłam jak mi powiedzieli. Nie pojechałam od razu do Zoe. Zostawiając samochód z muzyką puszczona najgłośniej jak się da wbiegłam do domu, aby przytulić rodzicieli. Zapłakana wróciłam do samochodu i ruszyłam przed siebie. Moim pierwszym celem podróży był jednak nie dom przyjaciółki, a Emmeta. Gdy wjechałam na jego podjazd zaczęłam głośno trąbić. Mogłam robić to bez problemu ponieważ dobrze wiedziałam, że siedział sam w domu. Jego Tata wyjechał na weekend do Nowego Yorku w sprawach biznesowych więc jedyną osobą, którą mogłam obudzić był złodziej, który skradł moje serce.
- wstawaj leniu ! - krzyknęłam wychylając głowę za okno. 

_______________________

Co sądzicie o takim stylu pisania?
O fabule?
Pierwszym rozdziale? 
Prezentach dla Emily? 

wtorek, 14 maja 2013

Prolog

Gdy mówiłam Chcę poznać miłość swojego życia nie miałam na myśli przekręcenia swojego życia o 180 stopni i namieszania w nim tak, że trudno zliczyć moich wpadek czy upokorzeń ze setrony ludzi, którzy mnie nie znają. Idź za głosem swego serca - ktoś kiedyś powiedział. Ja głupia posłuchałam go i weszłam w rój rozwścieczonych pszczół. Byłam atakoana z każdej strony. Oczerniana i nienawidzona przez miliony. Ale był on. Sprawiał, że to wszystko co mnie spotkało, odchodziło w niepamięć i dawał nadzieję na lepsze jutro. Kto to ? zapytacie. Justin Drew Bieber. 19 latek, który odmienił moje życie. Dziś to jedynie wspomnienia ale bardzo chętnie pokaże wam jak wyglądało to od początku ...