- wypadło mi jak otwierałam płytę - powiedziałam podchodząc do przyjaciółki. Zupełnie nie wiedziałam co to było. Gdy otwierałam płytę założyłam, że była to jedna z ulotek, które często dołączają do płyt, więc nie przejęłam się. Jednak mina przyjaciółki odciągnęła mnie od tego typu myśli
- ty chyba nie wiesz co to jest ? - zaczęła mi machać ową kartką przed nosem
- no nie wiem - powiedziałam z beztroską. No bo skąd miałam wiedzieć co to jest tymbardziej, że jej ruchy były tak haotyczne, że nie dało rady zobaczyć nawet jednej literki - może mnie oświecisz, a nie machasz mi tym tutaj jak jakaś psychopatka
- to jest Golden Ticket moje kochanie. Pamiętasz tę wielką akcję, że fanka będzie w teledysku Justina?
- no pamiętam - przepchnęłam przyjaciółkę na miejsce dla pasażera, a sama usiadłam na miejscu kierowcy
- będziesz dziewczyną z teledysku Justina - uświadomiła mi właśnie, że kartka, która wypadła nie była byle czym. Była czymś o czym marzyły miliony. Miałam spotkać Justina, dotknąć go, być w jego teledysku. Świadomość dopuszczała do mojego mózgu zbyt dużo informacji w efekcie czego obraz się rozmazał, a ja straciłam kontakt z rzeczywistością.
- Emily ? - usłyszałam kobiecy głos. Leniwie poruszyłam powiekami
- dobra żyje - usłyszałam spanikowaną przyjaciółkę
- nie Zoe ja umarłam jestem teraz Zombie który cie pożre - zaśmiałam się z wciąż zamkniętymi oczami na co usłyszałam śmiech pani Calligan. Teraz już dobrze wiedziałam gdzie jestem.
Kraj: U.S.A.
Miasto: Kalifornia / Los Angeles
Lokalizacja : Dom państwa Calligan
Dokładniej?: Kanapa w salonie
Podniosłam się na łokciach i zobaczyłam zakrywającą usta matkę przyjaciółki a następnie powód jej napadu śmiechu. mina Zoe rozwalała wszystkich na łopatki. Oczy niczym pięcio złotówki i to przerażenie. Ja tylko zemdlałam, a nie zapadłam w czteroletnią śpiączkę. Starałam sie nie śmiać i podniosłam się.
- dobra Emi napij się - mama przyjaciółki podała mi szklankę wody. Podziękowałam jak kultura nakazuje i napiłam się - jak ten Bieber stanie przed tobą to chyba zejdziesz z tej ziemi - kobieta zażartowała siadając obok mnie.
Pani Calligan wyglądała doyć młodo jak na swoje 40 lat. Na jej twarzy nie widniała żadna zmarszczka, była wiecznie uśmiechnięta, modnie ubrana, a także cechowała się stanowczą nadopiekuńczością i zachowuwała się dość nietypowo jak na swój wiek ponieważ czasem przypominała mi i Zoe z zachowania dokładnie nas. Tymbardziej, gdy spotkała moją mamę. Poznała ją, gdy pewnego dnia byłam z mamą na zakupach. Zaczęły rozmawiać ze sobą zupełnie zapominając o mojej obecności.
I tak oto nie dość, że ja to i moja mama znalazła sobie nową przyjaciółkę.
- nie ja jak to mówi Zoe doznam samozapłodnienia - powiedziałam wytykając przyjaciółce język
- dobra nie ważne - spojrzała na mnie opiekuńczo - Już wszystko dobrze? Nie kręci i się w głowie? Jakieś nudności ? - wspomniałam, że mama Zoe była lekarzem w okolicznej przychodni? Nie ? No to właśnie. Mama Zoe jest jednym z najlepszych lekarzy w tej okolicy. Dzięki czemu także jej środki z bankomatu pozwalają mojej przyjaciółce na życie w tych luksusach.
Gdy wywiad na temat mojego zdrowia został zakończony poszła z Zoe do jej pokoju by opanować ponownie narastające we mnie emocje związane z Golden Ticket, który znajdował się w mojej płycie.
- czytaj - powiedziała brunetka siadając naprzeciw mnie na łóżku. spojrzałam na bilet i zaczęłam czytać przyjaciółce jego treść
- Gratulujemy! Jak już wiadomo bilet ten oznacza twój udział w teledysku samego Justina Biebera - na widok jego imienia zagryzłam wargę - którego nabywcą właśnie sie stałeś ! Pamiętaj taki bilet jest tylko jeden na całym świecie - pisknęłam zakrywając ręką usta - więc skorzystaj z okazji i czym prędzej skontaktuj się z nami poprzez rozmowę telefoniczną bądź odwiedź nas - pominęłam podawanie jej owych danych - Widzimy się w Lipcu. I pamiętaj Never Say Never - skończyłam czytać, a moja ręka w kilka sekund wpisała numer widniejący na karcie.
- Witam Scooter Braun z tej strony z kim mam przyjemność rozmawiać ? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki. Z moich ust wydostał się cichy pisk zagłuszony przykładaną do nich ręką
- przepraszam za to ... chwila słabości - wytłumaczyłam się na szybko
- nie ma sprawy rozumiem - w jego głosie można było usłyszeć śmiech
- nazywam się Emily Bennet i ... - mężczyzna przerwał mi
- tak wiem znalazłaś bilet w płycie - powiedział już spokojnie - ten numer był jedynie założony tylko dla zwycięzcy konkursu, więc gratuluję - jego głos był ciepły i taki poztywny. Nie dziwię się, że Justin tak długo już z nim współpracował - może powiesz mi z jakiego kraju jesteś ?
- eee... mieszkam w Los Angeles
- o miejscowa - zaśmiał się - więc spotkanie nie jest dla ciebie żadnym problemem?
- oczywiście, że nie - naszej rozmowie czujnie przysłuchiwała się, przykładając ucho to drugiej strony telefonu, Zoe - moge spotkać się z panem nawet teraz - powiedziałam szybko
- Po pierwsze nie mów mi pan bo chyba 50 lat nie mam - zaśmiał się - a po drugie musimy uzgodnić termin spotkania z Justinem i twoimi rodzicami
- dobrze rozumiem - powiedziałam spokojnie
- pod koniec dnia odezwę się z datą jeśli nie będzie ci to przeszkadzać
- nie będzie
- a więc do usłyszenia - pożegnałam się z mężczyzną, a gdy usłyszałam sygnał kończonego połączenia telefon wypadł mi z ręki
- Zoe jedziemy na zakupy - powiedziałam osłupiała. Jednak po chwili zerwałam się z łóżka przyjaciółki jak dzika i pobiegłyśmy w kierunku mojego samochodu.
- nie mamy co na siebie włożyć ! - krzyknęłam odpalając silnik
- jak to my? Emily ja nie póje z tobą na to spotkanie nie mogę - powiedziała ze smutkiem w oczach
- ale czemu ? przecież to jest jeden z najważniejszych momentów w moim życiu musisz tam być
- Emily tam powinni być twoi rodzice musicie omówić szczegóły i wszystko. Ja będę tam niepotrzebna - westchnęłam
- zrobie wszystko żebyś poznała Justina - powiedziałam zatrzymując samochód na podziemnym parkingu centrum handlowego. Sama nawet nie wiem kiedy dotarłyśmy tutaj.
- nie wątpie - powiedziała, po czym przytuliła mnie do siebie. Tak była tą jedyną przyjaciółką na całe życie.
Po wyjściu z samochodu ruszyłyśmy w wir zakupów. Przesiedziałyśmy z pół dnia w przymierzalniach Zary, H&M i Topshop. Po tzw. sztafecie sklepowej z masą toreb w rękach udałyśmy sie do Sturbacks
- wierzysz w to ? - powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. Wciąż nie do końca to do mnie dotarło.
- to za piękne by w to uwierzyć - zaśmiała sie Zoe, gdy usłyszałyśmy moje imię.
-----------------------
Niby się coś dzieje, ale znając życie nie wystarczająco dużo dla was. widzę że was coraz więcej przybywa ... Dziękuję ♥
fajne, fajne ;D
OdpowiedzUsuńczekam na nn i zapraszam do mnie ;)
because-life-is-a-fairy-tale.blogspot.com
LSFIHAESJGSJTRROEU
OdpowiedzUsuńZajebisty !!
ja już chce więcej i wiecej !
super ta akcja z płytą i wgl.
Szybko dodawaj kolejny rozdział!!
Weny^^
Boże adiuasgdasudiashdasdsah *>* Pisz pisz dalej ,coo. ;_____;
OdpowiedzUsuń@SwagMoon_