niedziela, 26 maja 2013

002

Zaśmiałam się, gdy Emmet wyszedł zaspany do okna. Był taki uroczy, gdy ktoś przerywał mu sen. 

Kasztanowa grzywka opadała mu na oczy, które pomimo tego, iż były przymrużone wyglądały gdyby miał je zamknięte. Zazwyczaj spał jedynie w dresowych spodniach. Jego klatka piersiowa była odsłonięta a mięśnie lekko spinały się gdy przecierał oczy wewnętrzną stroną dłoni. Zachowywał się wtedy niczym niewyspany pięciolatek. Z resztą coś w nim takiego było co przypominało mi w nim małego chłopca, jednak jego wygląd wyraźnie podkreślał jego 19-nastkę. 
- Emi ? - spytał otwierając usta w zamiarze ziewnięcia jednak przerwał czynność, gdy zobaczył w czym siedzę. 
- nie Pamela Anderson - zaśmiałam się. Zawsze prześladowałam go nią, gdy zadawał głupkowate pytania. Znałam go od dawna. Nasze rodziny przyjaźniły się od kiedy pamiętam. Gdy mieliśmy 10 lat w telewizji leciał " słoneczny patrol ".
Oczywiście my musieliśmy oglądać tak jak wszyscy. Emmet zawsze ślinił się na widok owej blondynki, ale za nic nie chciał się przyznać. Takie oto szczegóły z dzieciństwa dziś stały się powodem do wielu śmiesznych sytuacji, a także przekomarzań się zakochanych w sobie nastolatków.
Po kilki chwilach Emmet zniknął z okna co oznaczało, że za chwilę się tu zjawi. Rozsiadłam się wygodniej w samochodzie wyciągając nogi za otwarte okno. W odtwarzaczu właśnie płyta zaczęła grać od nowa. All around the world - z przyzwyczajenia zaczęłam śpiewać razem z Justinem. Zamknęłam oczy i wczułam się w zwrotkę i bez zachamowań śpiewałam ją ile sił w płucach póki nie poczułam zimnych dłoni na kostkach. 
- zdradzasz mnie z Bieberem ? - zaśmiał się Em 
- no oczywiście nie pamiętasz ? Justin jest we mnie tak zakochany, że nie wytrzymuje beze mnie ani sekundy - zaczęłam się śmiać, gdy chłopak wyciągał mnie za biodra przez okno samochodu. No tak przecież nie można wysiąść z niego jak człowiek otwierając drzwi. Gdy byłam już poza samochodem nie stałam na ziemi, a byłam trzymana na rękach swojego prywatnego księcia z bajki. 
- wszystkiego najlepszego skarbie - wyszeptał mi do ucha, po czym zaczął całować do szyji. Każdy pocałunek był coraz bliżej ust, a gdy do nich dotarł wpił się w nie. Delikatnie zagryzł moją dolną wargę, gdy nie chciałam otworzyć ust. Uśmiechnęłam się i rozchyliłam wargi. Brunet zaczął drażnić swoim językiem mój przyprawiając mnie o dreszcze. Postanowiłam przejąć inicjatywę. Zaczęliśmy zawziętą walkę między sobą. Raz dominowałam ja, a raz on. Języki splatały się, ocierały o siebie i czasem napierały.
Moglibyśmy tak bez granic, gdyby nie to, że organizm potrzebuje tlenu, a nam coraz bardziej go brakowało. Gdy nasze wargi oderwały się od siebie chłopak zetknął nasze czoła. 
- Kocham cie wariacie - powiedziałam i pocałowałam go w czubek nosa - ale teraz postaw mnie prosze - wykonał moją prośbę, a gdy stałam na ziemi złapał mnie za biodra.
- rodzice się postarali - kiwnął głową w kierunku mojego Irona. 
- tak postarali się - uśmiechnęłam się i przytuliłam do nagiego torsu chłopaka - ubrał byś się, a nie paradujesz bez koszulki - pokiwałam głową - jeszcze ktoś mi cię ukradnie, i co ?

- jestem tylko twój tak ? - przypomniał mi się moment, gdy prawie go straciłam. Nie należało to do najpiękniejszych wspomnień. Pewna dziewczyna nagadała mi bzdur, w które uwierzyłam.
Byłam o mały włos od stracenia miłości.
Ta dziewczyna była tak zdeterminowana by odebrać mi Emmeta, że była w stanie wejść do jego pokoju po drabinie naga. Bezczelność, głupota, lekkomyślność. Nic tego nie opisze. To było dość dziwne bo w tym czasie w łóżku nie leżał mój chłopak, a ja. Tak dużo szpiegowała, tyle wiedziała, ale nie wiedziała, że nocuję u swojego chłopaka. Przyznam dobry plan, ale nie zbyt dokładnie obmyślony jeśli zaliczyła taką wpadkę. 
- Emily ? - chłopak wyrwał mnie z zamyślenia 
- tak, tak skarbie - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek. Nie chciałabym żeby to się powtórzyło.
Za dużo dla mnie znaczył.
3 lata związku.  To coś znaczy nieprawdaż ? 

- masz jakieś plany na dziś  ? - spytał odrywając nasze ciała od siebie
- miałam plan później pojechać do Zoe - wpatrywałam się w jego brązowe niczym mleczna czekolada tęczówki - ale to później - zagryzłam dolną wargę. To był czuły punkt Emmeta.

Delikatnie złapał moje uda i uniósł. Z uroczym uśmiechem wniósł mnie do domu, po czym pokonując schody wszedł do swojego pokoju.
Położył moje ciało na łóżku, a sam stanął nade mną opierając się lewą ręką obok mojej głowy. Schylił się i wpił się w moje usta. Prawa ręka powędrowała na biodro. Całował zachłannie i tak namiętnie. Jednak, gdy zaczął bawić się moimi spodenkami ja odepchnęłam go
- skarbie nie teraz - chłopak jęknął z niezadowolenia. 
- Emi 
- Emmet - zaczęłam się z nim sprzeczać.
Chłopak odpuścił, ponieważ dobrze wiedział, że przegra. Nie chciałam robić tego teraz. A on pomimo sprzeciwów zrozumiał to. 


Godzinę później byłam już pod domem przyjaciółki. Jednak rodzice mieli rację. Będą zakupy.  Wjechałam na podjazd i zaparkowałam auto centralnie pod wejściem do domu. Wyszłam z pojazdu i ruszyłam do drzwi. Zadzwponiłam dzwonkiem raz, a po chwili w drzwiach stanęła pani Calligan w fartuszku ubrudzony mąką
- dzień dobry - uśmiechnęłam się 
- dzień dobry skarbie - przytuliła mnie - wszystkiego najlepszego - odsunęla się ode mnie z uśmiechem na ustach - Zoe jeszcze śpi, wejdź 
- podwójnie dziękuję - kobieta zaśmiała się i zamknęła za mną drzwi po czym ruzyła spowrotem do kuchni. Ja wchodząc po dwa schodki w kilka chwil znalazłam się na piętrze. Weszłam po cichu na palcach i co zastałam ?
Chrapiącą Zoe przykrytą po sam nos kołdrą. Wzięłam większy rozbieg i wskoczyłam jej na łóżko skacząć po nim niczym psychopatka. 
- WSTAWAJ ZOE - krzyczałam w kółko póki dziewczyna po kilku wyjęczanych prośbach nie zrzuciła mnie z łóżka 

- idiots is everywhere - skwitowała, gdy śmiałam się jak psychopatka na ziemi. Ta podeszła do szafy i w kilka chwil znalazła ubrania. Gdy ta kąpała się ja włączyłam sobie jej laptop i zaczęłam spamować do JB na twitterze. No co miałam 18 urodziny i może akurat by mi się poszczęściło i napisać " happy B-Day Emily". Ale dobra marzenia się nie spełniają.
Po 20 minutach księżniczka Zoe wyszła z łazienki i tym razem role sie odwróciły bo ona dostała napadu i wskoczyła na mnie 
- Wszystkiego najlepszego stara dupo - krzyknęła przytulając mnie 
- dlaczego ja ? - spojrzałam na sufit jakbym kogoś tam widziała. 
- oj nie marudz tylko otwieraj - wcisnęła mi mały pakunek praktycznie do oka 
- ok tylko uważaj psychopatko - zaśmiałąm się i usiadłam po turecku na jej łóżku. Delikatnie odwiązałam wstążeczkę i otwarłam pudełko. Moje usta szeroko sie otworzyły gdy zobaczyłam serduszko dzielące się na dwie połówki z białego złota. 
- dla ciebie jedna, a druga dla osoby, która na to zasługuje - uśmiechnęłam się i przytuliłam przyjaciółkę. Niestety ona nie dostanie drugiej połówki ponieważ w marcu sprawiłam jej ten sam prezent, ale w wersji bransoletki. 
Dobrze wiedziałam co jej chodzi po głowie z słowami " dla osoby, która na to zasługuje". Chodziło jej o to bym dała to Emmetowi lub mojej prawdziwej miłości. Nie za bardzo darzyła go sympatią, ale szanowała go i akceptowała jego towarzystwo. Była naprawdę prawdziwą przyjaciółką. Nie to co Anette, z którą przyjaźniłam się przed przeprowadzką. Anette, gdy tylko usłyszała, że dostaje więcej kasy wykorzystywała to na swoją korzyść. " Zapominała " portfela, gdy szłyśmy coś zjeść lub na zakupy. Narzekała, gdy dawałam jej prezenty, które nie były drogie i firmowe.
A Zoe?
Zoe poznałam po przeprowadzce w tamtym roku. Wszystko, dosłownie wszystko akceptuje. Pierwszy raz spotkałyśmy się, gdy postanowiłam przejechać się po osiedlu na rowerze by poznać okolicę. 

- mamo ! ide na rower! - krzyknęłam wychodząc z domu. Dopiero co się wprowadziliśmy. Wszędzie było pełno pudeł i ogólnie był bałagan. Wsiadłam na rower i zaczęłam rozglądać się dookoła. Było trochę z górki więc pozwoliłam jechać rowerowi bez pomocy moich nóg. Usłyszłam krzyk
- UWAGAAAAAA!!! - krzyknęła jakaś szatynka, ale stanowczo za późno przez co wpadła na mnie i wylądowałyśmy na ziemi. Nie wiem czemu, ale nie byłam na nią za to zła. Byłam wręcz rozbawiona sytuacją. No nie co dzień wpada na ciebie laska, która nie potrafi jeździć na deskorolce.
Wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. No serio nie potrafiłam się powstrzym. Do normalnych osób nie należę i chyba tym zachęciłam do siebie dziewczynę bo kilka sekund po mnie ona także zaczęła się śmiać. Położyłam się na środku jezdni
- jestem Zoe - powiedziała przybierając tę samą pozycję
- jestem Emily
- ja mieszkam tu - wskazała na biały dom z ciemnobrązowymi dachówkami
- a ja gdzieś tam - pokazałam za siebie.  

- wow masz dużo domów - powiedziała patrząc w pokazywanym przeze mnie kierunku 
- no wiem i'm bilionere w końcu nie ? Tylko kurna Bieber mnie przebił - zaśmiałam się

- Belieber ? 
- nie, pani Bieber - zażartowałam - jasne że Belieber. Forever 

Tego dnia do końca życia nie zapomnę. Rozwalony łokieć, kolano i znakomity humor. Tak to można opisać. Od tamtego dnia byłysmy nierozłączne. A gdy Anette przyjechała do mnie bez zapowiedzi by mnie przeprosić nie znaczyła już dla mnie nic. Wiem zachowałam się jak zwykła szmata, ale ona traktowała mnie jak bankomat. Wolałam już stracić Anette niż Zoe.
Zoe nie leciała na moją kase tylko jak to mówimy głupotę. Wygłupy były codziennością, a ja ją za to pokochałam bo była moją bratnią duszą. 

- idziemy na zakupy co ty na to ? na mój koszt ? - poruszyłam brwiami 
- jeśli nie ma żadnego haczyka to piszę się na to - powiedziała z gigantycznym uśmiechem na twarzy. Chwile później stałyśmy obok mojego kochanka 
- przedstawiam ci Irona - powiedziałam siadając na masce samochodu 
- Emmet będzie zazdrosny 
- ciii ... - przyłożyłam palec do ust - ... nikt nie wie, że Iron jest moim kochankiem
- ja wiem 
- i to zostaje między nami - zaśmiałam się 
- dobra dupo, przesuń się, daj usiąść na chwilę przed kierownicą - powiedziała wymijając mnie i otwierając drzwi samochodu. Usiadła za kierownicą i rozsiadła się
- co to ? - powiedziała schylając się i podnosząc jakąś mieniącą się na złoto kartkę. 
__________________
Powiesicie mnie za tak długą nieobecność?
Wybaczcie miałam małe poblemy z wolnym czasem. Ciągle walczę o to by zdać -,- 

Mam nadzieje ze wybaczycie mi to i ocenicie to opowiadanie w komentarzach

3 komentarze:

  1. Uhuuu, zajebisty !!!
    ale szkoda, ze takie długie przerwy :(
    no, ale damy rade. ważne że nie tracisz weny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O czas się nie martw. Przecież musisz mieć też trochę spokoju.
    Ja i tak tu od czasu do czasu zajrzę bom ja jestem od tego uzależniona jak gumiś od gumijagód (na szczęście moja głupota nie boli). Rozdział świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. noooo. fajne , fajne <3
    bilet na koncert ? - powtarzam sie ? xD
    moze... czekam az go spotka. na pewno zdasz - trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń